Kosmiczny mecz w Kórniku, trzy gole w doliczonym czasie, Zawisza Bydgoszcz ratuje remis w 102 minucie!
Niesamowite spotkanie obejrzeli kibice w Kórniku w ramach 15. kolejki Betclic III ligi. Kotwica przegrywała z Zawiszą Bydgoszcz już 0:2, by w doliczonym czasie wyjść na prowadzenie. Zwycięstwo i trzy punkty wymknęły się gospodarzom z rąk w 102 minucie (!), kiedy rywale zdobyli gola na wagę remisu.
– Po pół godzinie gry, kiedy przegrywaliśmy 0:2, remis wziąłbym z pocałowaniem ręki, a po ostatnim gwizdku niedosyt jest ogromny, bo byliśmy o włos żeby wygrać i dopisać trzy punkty – powiedział trener Tomasz Nawrot. – Jestem zły, że daliśmy sobie strzelić gola w ostatniej akcji meczu i to w takich okolicznościach, gdzie sporo było naszej niefrasobliwości w obronie. To nie powinno się wydarzyć – dodał.
Wyżej notowani w ligowej tabeli goście z Bydgoszczy zdecydowanie lepiej weszli w mecz i w 22. minucie objęli prowadzenie. Okazję do wyrównania miał Maurycy Niemczyk, ale jej nie wykorzystał, a po niespełna kwadransie sprokurował rzut karny, który Zawisza zamienił na bramkę. Zanosiło się na to, że Kotwica będzie miała ciężko, aby pokusić się choćby o punkt tym bardziej, że rywale bliscy byli podwyższenia, ale na przeszkodzie stanęła poprzeczka. Tymczasem chwilę przed końcem pierwszej połowy w niegroźnej z pozoru akcji bramkę kontaktową zdobył Miłosz Kowalski.
Po przerwie kórnicki zespół zagrał odważniej i dążył do wyrównania. Miał ku temu dwie dobre okazje, ale zarówno Kowalski, jak i Damian Buczma nie zdołali pokonać bramkarza Zawiszy. Nie lada emocji dostarczyła kibicom końcówka. W doliczonym czasie padły aż trzy gole. W 92. minucie z rzutu wolnego kapitalnie przymierzył Patryk Bordych i był remis 2:2. 180 sekund później wybuchł szał radości na trybunach i ławce Kotwicy, bo prowadzenie miejscowym zapewnił Tymon Włodarczak. Wydawało się, że Kotwica przeszła w tym meczu drogę z piekła do nieba, bo mecz zbliżał się ku końcowi. Sędzia doliczył siedem minut, ale pojedynek trwał znacznie więcej. Wszystko za sprawą wydarzeń, jakie miały miejsce. Najpierw faulowany we własnym polu karnym był Mateusz Kustosz, który leżał na murawie łapiąc się za głową. Gdy już wstał obejrzał żółtą kartkę za niesportowe zachowanie bo gestami uciszał liczną grupę kibiców gości. Potem drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Adam Borucki. Sędzia czekał, aż zawodnik pójdzie do szatni, a miał do pokonania całą długość boiska. W tym czasie Zawisza czekał na wykonanie ostatniego w tym meczu rzutu rożnego. Po nim Patryk Mikita w trudnej sytuacji bo stojąc tyłem do bramki strzelił sytuacyjnie z półobrotu, a piłka wpadła do siatki tuż przy słupku. Zaraz potem sędzia zakończył mecz.
– To był prawdziwy rollercoaster, szkoda tylko, że nie zakończony dla nas happy endem, bo punkty są nam potrzebne, jak woda na pustyni – podsumował trener Tomasz Nawrot.
W sobotę kórnicki zespół rozegra ostatni mecz rundy jesiennej. 9 listopada o godzinie 14.00 podejmować będzie sąsiadującą w tabeli Cartusię Kartuzy.